Artykuł na ten temat miał powstać już dawno temu, ale cały czas na głowie miałem coś innego, w międzyczasie powstawały inne wrzuty dlatego też dopiero teraz opisuję to co mnie w pewnym momencie mocno zaskoczyło. A konkretniej o motocyklowej obsłudze klienta dzisiaj będzie.
Otóż jak tylko zrobiło się w miarę ciepło dokonałem zakupu dwóch kółek, a że to była inna branża niż wcześniej - toteż stanąłem przed koniecznością zaopatrzenia się w nowe motocyklowe gadżety, potencjalnie ważące na moim zdrowiu i życiu. Innymi słowy - musiałem kupić kask i buty na szosę.
Najpierw zrobiłem mały rekonesans on-line odnośnie zaopatrzenia stołecznych sklepów motocyklowych. Jak się okazało później - mój rekonesans został zrobiony mało rzetelnie. Wybór padł na jedną ze stołecznych filii jednego z największych dystrybutorów akcesoriów motocyklowych w Polsce. Szeroki wybór marek i duża dostępność akcesoriów na miejscu zdecydowała o wyborze właśnie tego dealera. Nie chciałem korzystać ze sklepów on-line bo jestem delikatnie uprzedzony do tej formy sprzedaży jeżeli chodzi o towary, które muszą być dopasowane i komfortowe. Dlatego też czasem wolę przepłacić te kilka złotych właśnie po to żeby dobrać towar dopasowany do moich potrzeb.
Pierwsza wizyta w sklepie zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Prawie pełen wachlarz modeli i rozmiarów, jak poinformował mnie sprzedawca, na bieżąco uzupełniany. Mogłem sobie przymierzać i wybrzydzać, a gdy czegoś nie było na stanie - nie było problemu z zamówieniem. Z pomocą sprzedawcy udało nam się dobrać odpowiedni model i rozmiar butów i kasku. Problem był jedynie w malowaniu kasku - upatrzyłem sobie konkretny model AGV, a tego nie mieli na sklepie. Postanowiłem, że przejrzę jeszcze asortyment u konkurencji i najwyżej wrócę tutaj.
Tak też się stało, bo za dwa czy trzy dni kolejny raz wybrałem się do tego salonu. Na miejscu okazało się, że są buty, które sobie upatrzyłem a na dodatek w jeszcze fajniejszym malowaniu niż poprzednio oglądane i przymierzane. Zdecydowałem więc, że to właśnie ten model zagości przy moim motocyklu. Zapytałem także sprzedawcę o możliwość zamówienia konkretnego malowania kasku. Nie było żadnego problemu - mogę zamówić i sprowadzą go na bank. Nie spieszyło mi się z zakupem więc spytałem czy w takim razie mogę kupić buty i kask w tym samym czasie - żeby nie kombinować i zabrać wszystko od razu. Tutaj pojawił się pierwszy problem. Jako że wybrane buty były na stanie to sprzedawcy zaczęli kombinować, że lepiej było by gdybym kupił je teraz, bo oni nie mogą ich odłożyć, a nie mogą zagwarantować, że kiedy dojdzie kask to te buty w tym rozmiarze i kolorze będą na stanie. Trochę dziwna polityka firmy, ale jestem w stanie zrozumieć, że to wymogi centrali itp. Zgodziłem się więc wziąć te buty od ręki, a na kask poczekać. Kiedy zacząłem pytać o jakiś symboliczny rabat - bo przecież zostawiam u nich sumy idące w tysiące, bo nie kupuję bułek i masła - od razu spotkałem się z oporem i stwierdzeniem, że "teraz raczej nie, ale jak będziesz odbierał kask to pogadamy".
Wiem, że wyszło ze mnie naiwniactwo ale chyba nowa zabawka odebrała mi zdrowe myślenie i przystałem na ten układ. To był wtorek. Zapytałem czy kask dojdzie do piątku, bo w weekend uciekam z wygniania i wracam do domu, gdzie stoi motocykl gotowy do pizgania. Zostałem zapewniony, że dojdzie - no chyba, że wydarzy się apokalipsa, bomba informatyczna roku 2000, a Talibowie wysadzą elektrownię w Fukushimie. Do tego zapewnili mnie, że jak tylko dostaną mój kask to na bank do mnie zadzwonią. Myślę sobie - fajnie! Duża firma to i obsługa klienta na wysokim poziomie.
O zgrozo... jak bardzo się pomyliłem.
Dzwoniłem w czwartek wieczorem i pytałem czy jest, a jeśli nie to czy może dojść w piątek. "Tak, jest szansa, że będzie jutro". Przełożyłem więc powrót do domu na sobotni poranek i cały piątek jak idiota czekałem na telefon, żeby wieczorem znowu samemu do nich zadzwonić i otrzymać informację, że nie ma.
Czekałem i dzwoniłem następny tydzień - dostawałem odpowiedź, że kask idzie z innego miasta dlatego to tyle trwa (?!). Zapytałem ich w następny piątek czy ten kask idzie na piechotę, że ta pielgrzymka tyle trwa. Dostałem we wtorek telefon, że moja kurtka (kolejne "?!") Alpinestarsa już jest i mogę ją sobie odebrać. Zapytałem o jakiej kurtce mówią, a zaraz potem spytałem też czy mają mój kask. Wiecie co się okazało? Nie mieli. Nie mieli nawet tego zamówienia w systemie - eee? Ale obiecali zamówić... Za trzy dni dostałem telefon, że kask już u nich jest. To bardzo dziwne bo kiedy tam pojechałem to faktycznie mieli już mój kask i to nawet w zamówionym przeze mnie malowaniu. Chyba dosypali mu amfetaminy w deflektor, że tak szybko przemierzył Polskę skubaniec! Czyli jednak się da! Podobno wcześniej wysłali im inny kolor kasku i cofnęli paczkę. (a w zamian wysłali kurtkę, aha) No i zaczęły się kolejne przeboje.


Dodam, że nikt z obłsugi warszawskiego salonu nie widział żadnego problemu - według nich wszystko było jak najbardziej ok. A ja raczej nie polecam ich usług. No chyba, że kupicie u nich kilka motocykli po 50 tys. za sztukę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz